Ten film to nie tylko historia trudnej wspinaczki na najwyższą Górę świata. To dokumentacja ekstremalnej podróży w głąb siebie – trwającej dwa miesiące walki Martyny z samą sobą i z nieprzewidywalnym górskim żywiołem. Przede wszystkim jednak to opowieść o dziewczynie, która po ciężkim wypadku samochodowym i złamaniu kręgosłupa
Komus moze sie wydawac, ze to fanaberia zdobyc taki szczyt jak Everest. Jednak jest to film o walce ze slabosciami oraz spelnianiu marzen. Martyno dobrze, ze sa ludzie tacy jak pani, ktorzy udowadniaja, ze mozna spelniac swoje marzenia, a do tego dziela sie tym z innymi ludzmi aby mogli zobaczyc jakie to wspaniale...
z jednej strony pięknie, szlachetna próba terapeutyzacji samego siebie wysiłkiem niemal nadludzkim, z drugiej, skoro to takie intymne, po co uruchamiać kamerę?
jakkolwiek film jest niezły, osobiście proponuję inny: niecodzienny zwany crossover Dudesonsów i Jackassów pod tytułem Ultimate Expedition, to jest wysiłek...
Jeśli ktoś nie czytał książki, to szczerze polecam. Myślę, że dopiero wtedy będziecie mieli przed oczami ogrom pracy jaką wkładają himalaiści aby dotrzeć na Everest. Moim zdaniem "Przesunąć horyzont", to najlepsza książka Martyny Wojciechowskiej.Przeczytałam ją jednym tchem.
Ludzie, którzy nie rozumieją miłości do gór, zadają mnóstwo pytań. Dlaczego..? Po co tam chodzisz? Co za przyjemność z tego masz? etc. etc.
Można udzielać odpowiedzi na te i inne pytania, można tłumaczyć, ale oni tego nie zrozumieją. Po prostu zwykły śmiertelnik, nie dzielący tej pasji, nie zrozumie o co chodzi w tym...